Myślenicka Golgota
Golgota… to słowo kojarzy się jednoznacznie z męką i śmiercią Jezusa Chrystusa. Czcimy je podczas każdej mszy i Drogi Krzyżowej. Lecz tak szczerze mało kto z nas tak do końca uświadamia sobie głębie i wielkie znaczenie tych wydarzeń. Lecz żył ktoś, tu pośród nas, w Myślenicach, który był wielkim czcicielem Drogi Krzyżowej. Bolesław Fijał, bo o nim mowa, usypał wielki kamienny krzyż na cześć Męki Chrystusowej. Oto historia jego życia, historia krzyża leśnego…
„Na wschód od Myślenic gdzie Raba zanika w tafli zalewu tuż na leśnym stoku. Tam kędy ziemia ma widoczne blizny gdzie nasze dziady broniły Ojczyzny. W tysiąc dziewięćset osiemnastym roku jest znak co swoiste wysyła wezwanie. Ktokolwiek jesteś przystań proszę…”
- Pomysł narodził się podczas wspólnychm wędrówek z ojcem po lesie - opowiadał pan Bolesław. - W owych czasach (okres powojenny) bardzo trudno było nawet o kawałek chleba. Ojciec - murarz, pracował na całą rodzinę. Dlatego las stanowił źródło pożywienia (grzyby, borówki, itp.). Często będąc w tym miejscu, na Borzęckiej Górze, ojciec, były żołnierz walczący w 1916 pod Lwowem z Rosjanami, opowiadał o tamtych czasach.
Przez długie lata uczucia te dojrzewały w panu Bolesławie. Aż przyszedł czas, kiedy skończył pracę i przeszedł na wcześniejszą emeryturę. Wtedy to, jak sam wspominał: - W starym człowieku odzywa się „wewnętrzny głos”, aby coś po sobie zostawić, jakiś ślad… I tak zrodził się ten pomysł. W pierwszej wersji miał być to kopczyk. Niedługo potem, w okresie Wielkiego Postu, zrodził się pomysł krzyża: - Chrystus dźwigał ten straszny ciężar, dla ciebie człowiecze, więc i ty człeku mógłbyś coś zrobić dla upamiętnienia tej straszliwej męki. Wybór materiału nie był trudny. Bliskość Raby, a co za tym idzie wielość kamienia, który w latach młodości zbierał zarobkowo jako materiał budowlany, rozwiązywało problem. I tak od myśli do myśli powstał pomysł leśnego krzyża…
„Szlak LDK i krzyż leśny znajduje się na zachód około 50 metrów od linii okopów z 1914 i 1918 roku. Linie te ciągnęły się na północ aż pod Jarząbków w Zawadzie - przecinając padoły - obok - Swiyrcka - obozie - Gościniec - a dalej - wąwozem pod Wojciecha. W okopach tych ulokowane były wojska cesarza Franciszka Józefa I - choć często wojska te głodowały, żywiąc się padliną końską, to jednak złamały napór Moskali, co należy uznać za znaczny przyczynek do ostatecznego odzyskanie niepodległości w listopadzie 1918r. Zginęło wielu… zwłaszcza w dalszej okolicy (Łęki) - cześć ich pamięci - i tobie chwała bolesna historio tej ziemi… A nam - niech z myśli, serca i działań nie zniknie pokój. Amen” - napisał w legendzie opisującej krzyż pan Bolesław.
Praca zostało zorganizowana na wzór Drogi Krzyżowej, jako dziewięcioletnia nowenna. Pan Bolesław wyznaczył sobie czternaście stacji, pierwsza na przykopie na łące, gdzie zbierał kamienie, ostatnia przy Leśnym Krzyżu. Oto zasady, którymi się kierował, zapisane w dzienniczku, który przez całe te lata skrzętnie prowadził Pan Bolesław z wpisami każdego dnia: Odprawianie Leśnej Drogi Krzyżowej: 1. W każdy I piątek miesiąca (w dowolnych godzinach - szczególnie w godzinach rannych o świcie lub wieczorami) 2. W okresie Wielkiego Postu w każdy piątek tygodnia 1 raz, w Wielki Piątek 3-krotnie 3. Na „wezwanie” w dowolny dzień - szczególnie z okazji pamiętnych rocznic. W razie zaistnienia ważnych okoliczności istnieje możliwość nie odprawienia Drogi - w takim wypadku należy odprawić ją w najbliższy nadążający się dzień. Odprawianie Drogi Krzyżowej zachować w tajemnicy do czasu zakończenia 9-letniego okresu nowenny. Po tym okresie zaprosić księdza, który dokona poświęcenia Leśnego Krzyża. Mając na uwadze słabość ludzkich skłonności do poklasku i chwały - przyjąć taką ewentualność by odprawianie Leśnej Drogi nie ujawniać za swojego życia, a być może w cale… z postanowienia takiego nie chełpić się wewnętrznie, bo jakże istotne są słowa: „A cóż to jest wobec Wieczności”. Odprawiając Leśną Drogę Krzyżową starać się usilnie doskonalić, poprawiać swoje życie duchowe i ziemskie. A oto pokrótce sposób odprawiania Drogi: „Po przyjeździe, dotarciu na miejsce, bez odpoczynku i palenia papierosów w samotności, bez świadków. Jako „symbol” wykorzystać kamienie ze skarby lub koryta Raby lub względnie przygotować wcześniej na Kępie przy stacji II (kamienie większe od 2-5 kg i wyżej). Na początek znak Krzyża Świętego i zarzucenie pieśni „Wyruszamy w drogę Mąk śmierci Jezusa. Niech się serce nasze do żalu porusza…” Przy każdej stacji ukłon, wymówienie określonej nazwy stacji i modlitwy: Kłaniamy się Tobie Panie Jezu Chryste… Przy każdej stacji były oczywiście modlitwy i rozważania. Po za tym przy każdej stacji były odpowiednie gesty: I - na stojąco z rękoma skrzyżowanymi na piersi; II - kamień położony na prawym ramieniu; III - głęboki skłon; IV - kamień na ramieniu i ręka na sercu; V - na stojąco, trzymając kamień; VI - na stojąco z możliwością odetchnięcia i oparcia się; VII - głęboki skłon, kamień położony na ziemi; VIII - na stojąco z możliwością oparcia się; IX - trzykrotny głęboki skłon; X - na stojąco z kamieniem na ramieniu; XI - na stojąco z kamieniem na ramieniu; XII - na stojąco z kamieniem na ramieniu - chwilowe zamknięcie oczu; XIII - ściągnięcie kamienia z ramion i trzymanie go na rękach; XIV - głęboki ukłon i złożenie kamienia na Leśnym Krzyżu. I tak przez dziewięć lat… w sumie z bardzo ogólnikowych obliczeń pana Bolesława, wynika, że wyniósł około 10 tysięcy kamieni o łącznym ciężarze blisko dwudziestu ton!
Obok krzyża powstało również, nieco wyżej serce, zaś na północ gwiazda, a na południe łódź jako przystanki, już dużo mniejsze od krzyża. Niestety gwiazdę i łódź rozebrali ludzie, a serce zastało w szczątkowym stanie.
Pierwszego lipca 1990 roku Leśny Krzyż został poświęcony przez księdza Marka Kościelniaka, a trzeciego sierpnia na tym miejscu została odprawiona msza.
Gdy zapytałem Pana Bolesława skąd siły, wytrwałość, cierpliwość, usłyszałem w odpowiedzi: - Robiłem to z miłości do ziemi, ze względu na historię. Lecz przede wszystkim to wszystko miało podłoże religijne. Chciałem spłacić dług męki i cierpień, które poniósł za nas Jezus Chrystus, a zarazem uczcić pamięć wszystkich poległych na tej ziemi. Potrzebne siły czerpałem od Pana. On mnie obdarzał potrzebnymi łaskami…
Materiał powstał na podstawie artykułu, który ukazała się na naszych łamach w 2002 roku. Przypominamy historię już nieżyjącego pana Bolesława, bowiem jak donoszą nam Czytelnicy owoc jego ciężkiej pracy coraz bardziej niszczeje, a leśna roślinność zarasta go coraz bardziej z nadzieją, że ten wyjątkowy pomnik żarliwej wiary doczeka się swoich opiekunów i nie zniknie w odmętach zapomnienia.