Ziemowita Kalinowskiego, historyka, autora książki „Bohaterowie wyklęci na ziemi myślenickiej 1945 - 1956”
W poniedziałek, 1 marca obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, już samo to święto jest dziś kwestionowane, ale nawet w gronie jego zwolenników nie ma zgody co do nazwy, skąd takie wątpliwości?
Przypomnę, że ustawę, którą podjęto z inicjatywy prezydenta Lecha Kaczyńskiego o ustanowieniu tego święta, poparły niemal jednogłośnie wszystkie ówczesne kluby parlamentarne. To święto, to próba naprawienia wielu krzywd i niesprawiedliwości polskim patriotom, represjonowanym w okresie komunizmu, którzy mieli być zohydzeni i wymazani z kart historii. To wielki wyrzut sumienia. Wśród represjonowanych w okresie Polski Ludowej byli żołnierze niepodległościowych oddziałów partyzanckich, ale też żołnierze Armii Krajowej, którzy nie podjęli żadnej działalności w powojennej rzeczywistości, a nawet byli jej przeciwni jak gen. Emil Fieldorf „Nil” czy rot. Witold Pilecki.
Nie ustrzegło ich to przed prześladowaniem, więzieniem i śmiercią. Represjonowani byli też członkowie konspiracji cywilnej np. Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość oraz działacze legalnych organizacji opozycyjnych, takich jak Polskiego Stronnictwa Ludowego Stanisława Mikołajczyka. Oni też byli więzieni i mordowani. Prześladowani byli także członkowie organizacji młodzieżowych, harcerstwa, sodalicji mariańskich i innych. Dziś zastanawiamy się czy nazywać ich niezłomnymi czy wyklętymi. Czy wszyscy spośród nich byli niezłomni? Duża część tak, ale nie wszyscy. Wyklęci to nie święci rycerze bez skazy. Ich los był godny pożałowania. Brud, głód, wszy - to nie najgorsze czego doświadczali. Jedyną „nagrodą” za ich odwagę i poświecenie było piekło aresztowania, śledztwa, tortur, więzienia, a nierzadko wyroki śmierci. Niewyobrażalne cierpienia bliskich, szczególnie matek, żon czy narzeczonych, a i przypadkowych ludzi w to wplątanych, którzy w myśl odpowiedzialności zbiorowej byli obejmowani represjami. Łamano nie tylko kości, ale i charaktery. Zmuszano tych ludzi do sypania kolegów, do zdrady. Nieliczni podejmowali się współpracy z bezpieką. Po zakończonej walce czy działalności, po wyroku, ludzie ci chcieli normalnie żyć. Musieli często iść na kompromisy i dostosować się do życia w komunistycznej Polsce. Byli inwigilowani i w różny sposób utrudniano im życie. To na pewno są skomplikowane życiorysy ludzkie, tak jak tamta rzeczywistość.
- Jakich żołnierzy niezłomnych z ziemi myślenickiej należy w czasie ich święta przypominać i dlaczego?
Myślę tu głównie o Janie Siucie seniorze i jego synu Aleksandrze, który został skrytobójczo zamordowany w Polance i pochowany w naprędce wykopanym rowie. Piękną postacią z konspiracji cywilnej jest nauczyciel języków obcych Stefan Ralski rodem z Osieczan, skazany w pokazowym procesie II Zarządu Głównego WiN. Wspominam również młodych myśleniczan siedemnasto-, osiemnastoletnich partyzantów z Grupy Operacyjnej AK „Błyskawica”, którzy byli sądzeni w procesie pokazowym na sali ówczesnego kina „Wisła” (dziś Dom Katolicki) w czerwcu 1947 roku. Byli to bracia Zbigniew i Adam Jaroniowie, Aleksander Kosek i poległy w walce Tadeusz Bielak. Nie możemy zapomnieć o konspiracji młodzieżowej, którą tworzyli uczniowie myślenickiego LO, zrzeszeni w Tajnych Zastępach Harcerskich „Buki” i „Sępy”. Na ziemi myślenickiej byli też sławni w tamtych latach partyzanci Józef Mika, Franciszek Mróz i „Janosik beskidzki”- Jan Sałapatek. To intrygujący ludzie, którzy w tych ekstremalnych czasach nie pozostali bierni. Ich życie to ciekawe i sensacyjne historie. Zastanawiam się, jaki był sens ich walki. Na pewno nie byli szaleńcami. Często nie wybierali walki, była on im narzucona. Wówczas tę walkę przegrali. Nie było szans na wygraną. Dziś są moralnymi zwycięzcami. Dzięki Żołnierzom Wyklętym zostało opóźnione uderzenie w polskich rolników oraz kościół katolicki. Społeczeństwo polskie przetrwało epokę komunizmu w lepszej kondycji niż w innych krajach bloku wschodniego. W Polsce nie było kolektywizacji wsi i kościół zachował względną autonomię. Ludzie mogli korzystać z praktyk religijnych. Z czasem zaowocowało to Solidarnością, a później wywalczyliśmy wolność.
- Czy obecnie prowadzi Pan dalsze badania nad życiorysami Wyklętych z ziemi myślenickiej, czy możemy oczekiwać na kolejne publikacje?
Obecnie publikuję w kwartalniku „Wyklęci”, są to głównie artykuły, w których pogłębiam wątki poruszane w książce „Bohaterowie wyklęci na ziemi myślenickiej”, gdyż stale prowadzę badania w tym zakresie. Ostatnio Muzeum AK w Krakowie nawiązało ze mną kontakt w sprawie współpracy przy Przewodniku Historyczno-Krajobrazowym „Śladami Armii Krajowej w Małopolsce”. Otrzymałem też wsparcie Ministra Kultury i przygotowuję wydanie Słownika Biograficznego partyzantów Grupy Operacyjnej AK „Błyskawica”, „Huragan”, „Zorza” w latach 1946-1955. Pracy mam dużo i mam nadzieję, że przyczyni się ona do lepszego poznania tamtych czasów i tych ludzi – Niezłomnych z ziemi myślenickiej.